27 maja 2018

Dbam o relacje z rodziną

Dzień dobry!
Dzień Mamy już za nami. Pamiętaliście o tym dniu? Ja zawsze! Każde rodzinne święto (u mnie w domu do takich ono należy) wraz z rodziną celebrujemy jak tylko możemy i kiedy tylko możemy. 

Rodzina jest dla mnie bardzo ważna. Rodzice są dla mnie bardzo ważni. Darzę ich ogromnym szacunkiem m.in. za to, że włożyli ogrom trudu w moje wychowanie, a przede wszystkim za to, że zawsze robili i robią wszystko, żebyśmy ja z moim bratem - to „wszystko” mieli. O miłości nie wspominając. 

W lutym tego roku wyprowadziłam się z Panem mego serca z rodzinnego domu. „Dorosłe” życie. Zawsze byłam na swój własny, dziwny sposób niezależna. Wyprowadzając się z domu czułam się niczym pączek w maśle. Było to nieco dziwne. Wyprowadziliśmy się właściwie z dnia na dzień. Po kilku monotonnych tygodniach poszukiwania, wreszcie znaleźliśmy mieszkanie mniej więcej takie, jakie chcieliśmy - skontaktowaliśmy się z właścicielami - cyk (jest i onomatopeja, yeah) - jedziemy oglądać - podpisujemy umowę - i tata, brat, przyjaciel brata i Mój wnoszą szafę na „czwarte piętro szczęścia”. Choć zawsze chodziłam własnymi ścieżkami, serce mi pękało na myśl, że rodzicom jest ciężko z powodu mojej wyprowadzki (niesamowite, opisując to wszystko, przeżywam to na nowo). Martwili się, to oczywiste. Czy sobie poradzimy, czy ja poradzę sobie z finansami, czy będziemy się dogadywać.. Oj, ilość uczuć jakie matka jest w stanie odczuwać na sekundę.. No niestety my nie-matki tego jeszcze nie zrozumiemy. Tak to już jest.
Mama. Z mamą zawsze dobrze się dogadywałam (zawsze, tzn. odkąd skończyłam 17 lat, już wtedy obudził się we mnie instynkt myśliciela). Solidarność jajników. Czasem była aż ponad-przewrażliwiona jeśli chodziło np. o moje wyjścia czy wyjazdy. Jestem najstarsza z rodzeństwa, ktoś musiał przeżyć to piętno. Już teraz jesteśmy do siebie bardzo podobne. Niemalże miłosierne, pozytywne, otwarte na ludzi, uśmiechnięte pomimo trosk.. Jestem tak zauroczona osobą mojej mamy, uważam ją za najpiękniejszą kobietę na świecie. Jest świetna! Mama oddałaby za Nas wszystko. Taka już po prostu jest.

Tata. Z tatą zawsze było gorzej. Wszyscy mówią, że mamy podobne charaktery, dlatego nie potrafiliśmy się dogadać. Oj śmiem wątpić (że tak wtrącę). Tata zawsze był bardziej stanowczy, a przynajmniej teoretycznie. (Były sytuacje kiedy szybciej dało się go urobić niż mamę.) Pod tą maską krył się bardzo wrażliwy człowiek. Ogromnie go szanuję! Jak na faceta przystało - często męczący, natomiast ten człowiek zawsze pracował niemalże na dwa etaty, żebyśmy mieli wszystko, za to mam zaszczyt go kochać. Za to mam zaszczyt być być jego córką. Niesamowity charakter, siła.

Brat, młodszy brat, mój malutki, młodszy braciszek, rzadko kiedy łączyła nas nić porozumienia. Choć dzielą nas dwa lata różnicy, przez ostatnie trzy lata wyczuwalna była ogromna przepaść poglądów. Prawie nie rozmawialiśmy ze sobą, słuchajcie. Ogólnie, mieszkaliśmy ze sobą i tylko tyle nas łączyło, mijaliśmy się pomiędzy pokojami. Jak jest teraz? Teraz mój malutki braciszek chyli się ku normalności. Uważam, że mamy dobrą relację.
Czego nie dodałam jeszcze o swojej rodzinie - cudowne oddanie. Zawsze, ale to zawsze - możemy na siebie liczyć. Zawsze znajdziemy w sobie nawzajem oparcie. Czyż to nie piękne? 

Odkąd się wyprowadziłam, z tatą i bratem odbudowaliśmy genialną relację. Pewnie dlatego, że nie mamy siebie za dużo, nie mamy siebie na codzień. Doceniamy wspólne  spotkania, rozmowy. Kontaktujemy się ze sobą. Odległość nie jest duża, to zaledwie 30 km, ale nawet mimo to.. 

Do czego dziś dążę? To nauczyło mnie, jak bardzo rodzina jest ważna i jak dobrze czujemy się nawzajem w swoim towarzystwie, a przede wszystkim jak bardzo mi ich brakuje. Będąc z nimi na codzień nie doceniałam tego. Tata wkurzał, brat wkurzał. 

Zdaję sobie sprawę, że w domach bywa ciężko jeśli chodzi o relację. Różnice poglądów, obraza jednej ze stron, bo druga osoba postępuje według pierwszej - niewłaściwie (to zagmatwane, wiecie o co chodzi). Jest mnóstwo innych sytuacji, które pewnie i Wy znacie i namiętnie praktykujecie - i to zupełnie normalne. Zdrowym jest jednak zdać sobie z tego sprawę w odpowiednim momencie. 

Uściski,
Klaudia

Brak komentarzy: