28 sierpnia 2018

Poczuj się dobrze we własnej skórze - przepis na siebie i najprostszy deser świata

Dzień dobry, Kochani!
Dzień zwiastuje pięknem, wyczuwalna jest woń niedalekiego urlopu ze szczyptą zbliżającego się lenistwa i wypoczynku! A tak na poważnie - witam Was znów w moich skromnych progach, wierzę, że stęskniliście się za mną przez te kilka dni! Powoli moja życiowa mądrość się kończy, ale dajemy radę, jeszcze rodzą się pomysły, rodzą się idee.

Ostatnio naszła mnie taka wena, co by myśl swoją rozwinąć na temat tego jak ubrania, makijaż mogą wpłynąć na nasze samopoczucie. Jak istotnym jest byś wyglądała pięknie w swoich oczach. Wówczas poczujesz, że i inni Ciebie tak widzą. Nie oszukujmy się, zdrowi na umyśle - nie interesują się tym jak są postrzegani, nie mniej jednak w naszych żyłach płynie jednak ten (choć pozornie nijaki, to jednak) pierwiastek przejęcia opinią publiczną i martwimy się delikatnie, wewnętrznie co tam w głowach przypadkowych przechodniów siedzi. Dziś będzie nieco chaotycznie. Zdjęcia, przepis. Esencja kobiecości, w wyciągniętej bluzie (choć damskiej to jednak).

Jestem kosmitką, moje mózgowie jest wyjechane w kosmos. Różnię się od normalnych ludzi - bardzo. Jestem miła (czasem aż przesadnie), potrafię być i chamska (czasem i nieświadomie), czasem niedbała, czasem wredna, mam w głowie niesamowitą mieszankę wybuchową, która jednak odnajduje się w sercach ludzi i na swój dziwny sposób - co śmiało mogę powiedzieć - jestem lubiana. Odkąd otworzyłam się na ludzi, ludzie otworzyli się na mnie. (CO ZAWSZE I WSZĘDZIE POWTARZAM I CELEBRUJĘ I WYZNAJĘ.). Zaczęłam odważniej się ubierać - odważniej moje drogie Panie nie znaczy - obcisły ledżins, bomberka i converse, albo cyc i poślad na wierzchu - nie. Odważniej - żywsze kolory, porzuciłam smutną szerń (tak, szerń, chodzi mi o szary), a powitałam fascynującą mieszankę barw w swojej szafie. Lubię to, lubię bardzo. Lubię wyglądać inaczej. Lubię mówić inaczej. O innych rzeczach niż inni. Jakże piękny jest wewnętrzny świat takiego oszołoma jak ja. Ciągle to powtarzam, ciągle o tym piszę, robi się to nudne - też o tym wiem, ale, wierzę, że ma to ogromny wpływ na nasze charaktery, dlatego tak często do tych wszystkich kwestii wracam. Zapewne się powtarzam, ale pomoc osobom, które są nieśmiałe i zagubione w dzisiejszym świecie.. Podpowiedź im, co by poczuły się lepiej - to moja misja (jakkolwiek to brzmi) i będę się powtarzać ile będzie trzeba. :)


Przechodząc jednak, do meritum mojej wypowiedzi.. Dziś chciałam Wam także pokazać najprostszy przepis świata, najprostszy, ponieważ nawet ja byłabym w stanie go przyrządzić - serio. Moja mama przywiozła go ze swojej pracy, gdy jeszcze pracowała w sklepie spożywczym. Mając świetny kontakt ze swoją szefową, udoskonaliła swoją kuchnię o ten oto cudowny sekret - zapiekane owoce pod pierzynką, innymi słowy pod kruszonką. Wiecie jak zrobić kruszonkę? Przepis na całość od mojej mamy. ♥

"Gruszki.. (śmiech), gruszki kroimy w ćwiartki, układamy w naczyniu, skrapiamy sokiem z cytryny, posypujemy troszeczkę cukrem waniliowym i robimy w miseczce kruszonkę. Masełka troszeczkę, troszeczkę cukru, troszeczkę mąki i robimy taką kruszoneczkę. I posypujemy gruszeczki i zapiekamy aż się kruszonka przyrumieni. Koniec przepisu." - czyż moja mama nie jest super? Nieco sprecyzuję, ciasto, które powstanie z masła, mąki i cukru - ugniatamy. Ono jest na tyle kruche, że ta kruszonka sama się tworzy. (koniec mojej precyzji)

Znacie fenomen naczynia żaroodpornego? W kuchni mojej mamy sama dopiero go poznaję. Teraz uwaga, skupcie się.. Układamy owoce - tak jak tylko macie na to ochotę - posypujemy kruszonką i jak to mówi Emilka - "No ja nie wiem, ja to tak widzę jak się przyrumieni kruszonka to wyłączam" - także rozumiecie o co chodzi.


Przepis prosty, deser smaczny. Czego chcieć więcej? Możecie eksperymentować z owocami, mogą to być śliwki, mogą to być jabłka, wszystko zależy tylko i wyłącznie od Was. Stwórzcie coś wspólnie ze swoją mamą, mama będzie szczęśliwa, że znaleźliście dla niej czas, a wy będziecie mieli satysfakcję ze stworzonego deseru i sprawienia radości swojej rodzicielce.

Wierzę, że post chaotyczny, lecz interesujący. Zostawcie komentarze ze swoją opinią i dajcie znać czy wypróbowaliście pomysł mojej Emilki. Pozdrawiamy z mamusią Was serdecznie i życzymy miłego dnia! Do usłyszenia! :)

Brak komentarzy: