11 września 2018

Z perspektywy starszej siostry

Cześć, witajcie!
Jak się macie? Mam nadzieję, że wszystko u Was w jak najlepszym porządku. Ja wyczuwam już jesień, oj jak ja ją czuję. Kocham jesień! Kocham kolorowe liście spadające z drzew, wiatr też lubię, deszcz też lubię, uwielbiam obserwować jak (choć piękna) zieleń otaczająca nas przez wiosnę i lato zamienia się w szarość - eh, piękne. Zobaczcie jak niewiele oszołomowi potrzeba do szczęścia - jesień wystarczy.
Pomysł na dzisiejszy post zrodził się podczas rozmowy z mamą o tym o czym mogłabym napisać kolejnym razem.. Ambitnie, w każdym razie jestem z kolejną "niezwykłą" historią i przygodą. Dziś podzielę się z Wami swoimi przemyśleniami związanymi z byciem starszą siostrą, ogólnie byciem siostrą. Coś dla przyszłych rodziców, coś dla rodzeństwa. Kontynuujmy tę przejażdżkę..
Jestem najstarsza z rodzeństwa. Mam 20 lat, mój brat ma 18 lat. Nasi rodzice "mieli nas bardzo młodo". Mama gdy mnie rodziła nie miała skończonych 18-stu lat. (Mnie na szczęście to fatum minęło, uff.) Czy to dobrze, że moi rodzice byli tacy młodzi? Nie wiem. Mam mieszane uczucia. Zawsze powtarzam, że kiedyś były inne czasy, kiedyś każdy szybko zaczynał. Plusem było napewno to, że mieli dla Nas więcej energii, dorośliśmy, szybko się od nas, że tak powiem, "uwolnili", w wieku 26 lat mieli odchowane dzieci, imprezownie mogli zaliczać. Negatywna? Sami będąc dziećmi, nie mogli przekazać nam pewnych wartości. Choć uważam, że jesteśmy świetnie wychowani, mamy odpowiednie, przyziemne podejście do życia, odkąd pamiętam ciężko im było rozgraniczyć pewne sprawy. Byli bardzo stronniczy. Mój młodszy brat, nie ukrywam, miał łatwiej. Zawsze cała frustracja wyładowywana była na mnie, jako na starszej. WPIS NIE JEST APELEM ATAKUJĄCYM MOICH RODZICÓW, "rilaks",  czy jakichkolwiek rodziców. Dajcie mi dokończyć. :)
Nie bez przyczyny młodsze rodzeństwo jest niemalże znienawidzone przez Nas - tych starszych. Mając pierwsze dziecko, rodzice nie wiedzą jak się z nim obchodzić - nazywajmy rzeczy po imieniu - są surowi, chcą być ostrożni. Gdy to wszystko wyładuje się na starszym dziecku - przy drugim pojawia się większe dopieszczanie. Rodzice przeszli to co najgorsze i nowe przy pierwszym dziecku, stąd przy drugim są spokojniejsi, bardziej zdystansowani. Człowiek dorastając dopiero w pewnym, odpowiednim dla swojego rozwoju momencie zaczyna rozumieć to co go otacza. Rozumieć rzeczy takimi jakimi są. Ale, ja nie o tym.. 
Mój młodszy brat miał łatwiej nie tylko dlatego, że był młodszy, jest też facetem, także dopiszcie sobie resztę historii. Choć to ja jestem ta rozsądniejsza.. Tak, tak uważam, to on może i mógł więcej. Co jest najważniejsze w tym wpisie - relacja w rodzeństwie. Co zasadzić muszą rodzice - jeśli dla dziecka odczuwalne jest, że rodzice lepiej traktują to drugie z rodzeństwa, oczywistym jest, że zauważy co się dzieje, dzieci nie są głupie - i z automatu młodszego znienawidzą. Nie wolno, nie róbmy tego. I to mówię Wam ja, 20-letnia starsza siostra. W relacji mojej i malutkiego braciszka rodzice to zapoczątkowali. Za dzieciaka nienawidziliśmy się, choć bywały momenty, że topór wojenny został zakopany - trwało to dosłownie moment. Potrzebowaliśmy czasu. Potrzebowaliśmy dojrzeć. Każde z nas poszło w swoją stronę. Zaczęliśmy chodzić do innych szkół. Zaczęliśmy ze sobą rozmawiać - TAK! To jest najważniejszy punkt dzisiejszej wypowiedzi. Zaczęliśmy rozmawiać. Wreszcie. Choć na co dzień nie mamy na to czasu, jedno w pracy, drugie w szkole, później każde ze swoimi przyjaciółmi, każde w swoim pokoju.. Każde może na siebie liczyć, zawsze możemy ze sobą porozmawiać, zawsze to drugie jest gotowe by pomóc. Kocham mojego brata, naprawdę go kocham. Byłabym skłonna za niego pobić, byłabym skłonna oddać mu wszystko. No dobrze, czasem nie chce mi się gdzieś go zawieźć.. Czasem nie zamknę drzwi w jego pokoju.. Czasem za długo używam jego komputera.. Teraz nie ma to dla nas kompletnie znaczenia! 
Nawiązując, uszanujcie fenomen inności drugiego człowieka w swoim młodszym (czy nawet starszym) bracie. Postarajcie się zrozumieć, wysłuchać i by zapanował między Wami pokój, to jest bardzo ważne. Więzy krwi nie zawsze łączą, to one najczęściej są powodem sporów, wszelkiego rodzaju. Pamiętajcie, by dbać o relacje - do czego nawiązuję w każdym swoim poście.

Z perspektywy 20-letniej smarkuli wiem, że nie wyobrażam sobie życia bez mojego młodszego brata. Kimże bym była? Jeśli byłabym jedynaczką? Nie chcę się nawet nad tym zastanawiać. Choć nie lubię być starszą siostrą, lubię być siostrą i to jest w tym równaniu piękne. Mam nadzieję, że dzisiejszy post otworzył Wam nieco oczy i choć mówi o oczywistym rozjaśnia ciemną przestrzeń naszego mózgowia. 

Koniec dzisiejszej przygody, całuję Was mocno i do zobaczenia następnym razem! 
Klaudia

Brak komentarzy: